(z pochodzącym z Brynowa ks. Piotrem Włoczykiem rozmawia Krystyna Kajdan)
KRYSTYNA KAJDAN: – Dzisiaj – 9 listopada 2014 roku – kończy Ksiądz 75 lat. Te okrągłe urodziny oraz zbliżający się w przyszłym roku Złoty Jubileusz święceń kapłańskich są doskonałą okazją, aby Księdza zaprosić na łamy parafialnej gazetki i przybliżyć naszym Parafianom.
KSIĄDZ PIOTR WŁOCZYK: – Bardzo się z tego cieszę, tym bardziej, że od lat mieszkam poza granicami Polski i na pewno mało kto mnie pamięta. A mam takie pragnienie, aby swój Złoty Jubileusz obchodzić w waszej, a raczej w naszej parafii, bo stąd pochodzę.
– Gdzie w naszym Brynowie mieścił się Księdza dom rodzinny? Czy ktoś z rodziny jeszcze tu mieszka?
– Urodziłem się i mieszkałem do 19. roku życia w Brynowie przy ul. Brynowskiej 92. Dom ten został zburzony, kiedy poszerzano ul. Kościuszki w latach 70-tych zeszłego stulecia. Niestety nikt już z mojej rodziny nie mieszka w Brynowie. Dwóch moich braci już zmarło. Najmłodszy mieszka wraz z rodziną na Osiedlu Tysiąclecia w Katowicach.
– Kiedy Ksiądz odkrył swoje powołanie do kapłaństwa?
– Jako młody chłopak służyłem do Mszy św. ks. proboszczowi Pawłowi Lubosowi i ówczesnemu wikaremu ks. Bernardowi Czerneckiemu. Szczególnie ten ostatni kilkakrotnie w rozmowie podsuwał mi myśl, abym poszedł do Seminarium i został księdzem. Ks. proboszcz Lubos był dla nas ministrantów nie tylko wychowawcą, ale i przyjacielem. Z nim jeździliśmy do Krakowa i na mecze piłki nożnej, szczególnie wtedy, gdy grał Ruch Chorzów. Kibicem Ruchu jestem do tej pory.
– W jakim seminarium Ksiądz studiował, kiedy i gdzie były Księdza święcenia kapłańskie oraz prymicje? Kto wyświęcał?
– Do Seminarium Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo w Krakowie na ul. Stradomskiej 4 przybyłem w połowie września 1958 r. Po wstępnym roku przygotowawczym rozpocząłem studia filozoficzne (dwa lata) oraz teologiczne (cztery lata). Święcenia z rąk biskupa Juliana Groblickiego otrzymałem dnia 25. czerwca 1965 r. w kościele Karmelitów Bosych w Krakowie na ulicy Rakowickiej.
– Jakie hasło umieścił Ksiądz na swym obrazku prymicyjnym i dlaczego?
– „Deus caritas est”. Szukałem Miłości i zaufałem całkowicie Miłości Bożej.
– Jak potoczyły się Księdza kapłańskie losy? Która parafia była pierwsza?
– Pierwsza parafia to Iłowa Żagańska w dekanacie żagańskim, w byłej Archidiecezji Wrocławskiej. Byłem wikariuszem i katechetą na 4 filiach. Pracy było tyle, że wieczorem ze zmęczenia ledwo mogłem dowlec się do łóżka. Był to bardzo szczęśliwy okres w moim życiu. Parafianie przyjmowali mnie wszędzie z wielką radością. A ponieważ zawsze byłem ciekawy życia, pytałem, słuchałem, uczyłem się i często doradzałem. Większość parafian to przesiedleńcy ze Wschodu. Tęsknili za rodzinnymi stronami i bali się Niemców. Zafascynowało mnie ich proste i serdeczne podejście do Boga i Kościoła. Tam miałem czekać na wyjazd do USA na studia medycyny tropikalnej i wyjechać na Misje do Nigerii, gdzie amerykańscy Księża Misjonarze prowadzili klinikę i kilka filialnych szpitali. Niestety, ówczesne władze nie pozwoliły mi opuścić Polski. Zostałem więc przeniesiony do Bydgoszczy, do bazyliki św. Wincentego a Paulo, gdzie zająłem się przede wszystkim nauczaniem młodzieży. Wolny czas poświęciłem na zaoczne studia historyczne na KUL-u oraz UW. Po skończonych studiach wysłano mnie do Krakowa do pracy naukowej. Tutaj, a także w Zakopanem-Olczy zaangażowałem się w prace konspiracyjne z młodzieżą (bez zezwolenia przełożonych). Po prostu informowałem młodzież o szkodliwości komunistycznego ateizmu, zawsze cytując wielkie autorytety kościelne, naukowe i znane osobistości. Młodzież kolportowała tzw. bibułę i rozdawała na uczelniach. Oczywiście nie obyło się bez wtyczki...
– Kiedy Ksiądz wyemigrował poza granice Polski, gdzie i jaka była motywacja takiej decyzji?
– W maju 1978 r. opuściłem Polskę, udając się do Rzymu, gdzie miałem stawić się u Generalnego Superiora, czyli najwyższego przełożonego i czekać na jego dyspozycje. Wysłano mnie do Paryża, do naszego Domu Macierzystego, gdzie miałem czekać na dalsze decyzje. Tutaj zająłem się duszpasterstwem polonijnym. Po trzech latach, w sierpniu 1981 r. z własnego wyboru wybrałem pracę duszpasterską w Republice Federalnej Niemiec.
Z racji politycznych do PRL-u nie mogłem wrócić. Dopiero w roku 1990, na 25-lecie kapłaństwa odważyłem się przyjechać do Polski. Byłem także w Brynowie, gdzie ks. kanonik Adolf Kocurek przyjął mnie bardzo serdecznie i uświetnił mój srebrny jubileusz kapłaństwa.
– Jak Ksiądz wspomina Brynów z czasów młodości? Jakich kapłanów zachował Ksiądz w swojej pamięci? A Parafian?
– Wielkim przeżyciem była dla nas Brynowian budowa, a właściwie przebudowa i powiększenie starej kaplicy. W nocy gromadzili się wszyscy chętni do pomocy i pracowali do świtu przy budowie. O świcie opuszczano budowę i udawano się do domów. Obawialiśmy się obławy milicyjnej, gdyż budowa była zabroniona. Motywowano to tym, że w pobliżu była centrala telefoniczna. Po pewnym czasie naklejono wokół kaplicy duże afisze zabraniające dalszej budowy kościółka. Plakaty zakrywano workami po cemencie... i pracowało się dalej. Przypominam sobie również przygotowanie do I Spowiedzi i I Komunii św. u ks. proboszcza Pawła Lubosa. Zbieraliśmy się u niego i potem szliśmy 10–15 minut do piwnicy jakiegoś domu, już nie pamiętam u kogo. Zasłanialiśmy okna grubymi firankami, a drzwi zamykało się na klucz. Tak przygotowani mogliśmy przystąpić do I Spowiedzi i I Komunii św. w prokatedrze św. Piotra i Pawła na ul. Mikołowskiej. Pan Janek Rak oraz kilku innych, których już nie pamiętam z nazwiska, byli dla nas młodych wielkim autorytetem, gdy chodzi o zdrową filozofię życiową.
– Obecnie jest już Ksiądz na emeryturze, gdzie Ksiądz aktualnie mieszka?
– Mieszkam w Badenii-Wirtembergii, w mieście Stuttgart.Tutaj właśnieod 33 lat pracuję w diecezji Rottenburg-Stuttgart, gdzie jestem inkardynowany. Na miejscu w Stuttgarcie duszpasterzuję w dwóch domach starców oraz pomagam niemieckim i polskim kolegom księżom (na ile czasu wystarczy) w duszpasterstwie.
– 25 czerwca 2015 roku będzie Ksiądz obchodził 50-tą rocznicę swych święceń kapłańskich. Uroczystości z tym związane zaplanował Ksiądz również w naszej parafii. Bardzo się z tego cieszymy, gdyż jest Ksiądz pierwszym kapłanem powołanym z naszej parafii.
– Swój Złoty Jubileusz będę prawdopodobnie obchodził razem z dwoma kolegamiz mojego rocznika: z ks. Romanem z Krakowa i ks. Józefem z Nowego Jorku.
– Dzisiejsze urodziny to okazja, aby Księdzu w imieniu naszej wspólnoty parafialnej życzyć wszelakiego DOBRA, krzepkiego zdrowia, opieki Maryi – Matki Kapłanów i wielu Bożych łask na dalsze lata życia i kapłańskiej posługi. Już teraz cieszymy się na wspólne dziękczynienie Bogu i jubileuszowe świętowanie. A tymczasem zapewniamy Księdza o modlitewnej pamięci.
– Bóg zapłać, do zobaczenia – jeśli Bóg pozwoli – w przyszłym roku.Zapraszam na Mszę św. w niedzielę 28 czerwca o godz. 12.00.
– Bardzo Księdzu dziękuję za tę urodzinową rozmowę, za podzielenie się z nami swoją osobistą historią życia.